Wielce zdziwieni byli pasażerowie krakowskiego tramwaju linii numer 9, kiedy ich podróż została nagle i niespodziewanie przerwana przez palący się pojazd szynowy.
Wydarzyło się to w środę w godzinach popołudniowych (po godzinie 16:00), szczęśliwie nikt nie ucierpiał, a sytuacja została szybko opanowana przez strażaków. Boleśnie jednak obnażono problem z tramwajami starego typu, które wciąż poruszają się po Krakowie – to tak zwane „akwaria”. Sytuacja ta zmusiła inne linie do chwilowych objazdów: linię numer 20 kierowano na Dąbie, natomiast linie 9, 49 i 50 musiały poruszać się przez ulicę Starowiślną.
Szybkie rozwiązanie problemu
Jak wyjaśnia Marek Gancarczyk (rzecznik prasowy MPK): „Przy pantografie pojawił się niewielki ogień. Na miejsce została wezwana straż pożarna. Na szczęście nie było to nic groźnego, nikomu nie zagrażało niebezpieczeństwo.” Z oficjalnych informacji wynika, że powstałe utrudnienia trwały niezbyt długo – tramwaje wróciły na swoje pierwotne kursy już po godzinie 17:00.